poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 6

Cześć! Dzisiejszy rozdział jest ( strasznie ) krótki, wiem. Przepraszam, ale to dla waszej korzyści ! :) Musiałam urwać w tym momencie inaczej nie było by niespodzianki. Następny , długi ( 2.000 słów ) rozdział pojawi się za więcej niż 2 tygodnie na 100 % ( około 17 dni ) chyba, ze uda mi się coś wyskrobać wcześniej, jak na razie możecie zobaczyć przeczuwaną datę w zakłdce "Nowy rozdział ? " :)
~~
Siedziałam na ławce w parku, przy fontannie i cała się trzesłam. Stresowałam się spotkaniem z Kendall. W głowie miałam ułożoną całą listę pytań.
Kim była dla Justina ?
Co ich DOKŁADNIE łączyło ?
Kim Justin tak na prawdę jest ?
I naprawdę wiele, wiele innych... Ciągle wypatrywałam Kendall, co prawda umówiłyśmy się o czwartej, a za dziesięć to nie czwarta, ale ciągle miałam nadzieję, że będzie wcześniej.
Minuty leciały... Za 9, za 8... za 1. Czwarta, czwarta jeden.
Kiedy odchodziłam była czwarta 15. Odwróciłam się i zobaczyłam Kendall.
- Przepraszam za spóźnienie... - mruknęła. - Nie chciałam tu przychodzić.
- Chcę tylko wiedzieć kilka rzeczy. - głęboko odetchnęłam. Jednak przyszła.
- Pytaj. - uśmiechnęła się lekko. Próbowała być miła ? Pff...
- Kim byłaś dla Justina?
- Dziewczyną. - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Kochał mnie, a ja jego. Ale ty jesteś tylko przyjaciółką. - prychnęła.
- Możesz przestać? - wystarczyło by tylko pierwsze słowo. - Wiesz coś o jego pracy ?
- Jest w gangu. Sprzedaje dragi. Widziałam nawet raz jak do kogoś strzela. Psychol. - "lekko" zdziwiła mnie ta informacja. Justin mi sie to czegoś takiego przyznał, ale to co innego usłyszeć to od niej...
- Jak bardzo rozwinięty był wasz związek ? - podniosłam jedną brew.
- Bardziej niż wasz. - zaśmiała się. - I mieszkaliśmy razem. - otworzyłam szeroko oczy.- No co ? Z nim Ryan'em, Chazem i Khalil'em.
- Okej... A jakieś zaręczyny ? Ciąża ? Coś takiego ? - popatrzyłam na nią pytająco.
- Nie. Raz mi się oświadczył, ale odrzuciłam. Byłam wtedy też z kimś innym.
- Zdradzałaś go ? - zapytałam zdziwiona.
- Poznasz go lepiej zrozumiesz. Chciał żebym była jego narzeczoną. Tylko. Nie chciał wziąść ślubu, mieć dzieci, rzucić pracy w tym całym gangu. Z resztą... Za dużo już wiesz. Nie powinnyśmy już rozmawiać. - powiedziała odchodząc. Nie chciałam nawet za nią iść. Byłam zbyt osłupiała.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 5

Cześć ! Jak zleciałay święta ? Sylwester ? Nowy Rok ? :) Mi świetnie, ale niestety nie miałam czasu napisać rozdziału. przeprasza za to serdecznie. Dzisiaj dopiero wróciłam i od razu siadłam do komputera. Więc udało mi się coś napisać i dodać stronę Nowy rozdział ?. Będę tam pisała kiedy pojawi się nowy rodział zaraz po dodaniu innego, czyli kiedy dodam rozdział np. 5 w zakłądce napiszę kiedy pojawi się 6 :) Jeśli chcecie żeby pomimo możliwości sprawdzenia powiadamiania Was o nowych rozdziałach proszę pisać do mnie e-maila lub na ask'u bez anonima :) ( E-mail i Ask podane w zakładce "Kontakt" )
+ Dziękuję bardzo osobom, które komentowały wcześniejsze posty. Nie jest Was dużo, ale kilka to jednak zawsze coś :)
Justin
Wydałem się. Patrzyłem w nie przytomne oczy dziewczyny. Byłem ciekawy co teraz o mnie myślała. Że jestem potworem? Tak. Pewnie tak.
Z dnia na dzień coraz bardziej ją lubiłem. Ona uważa mnie za przyjaciela, tak jak ja uważam ją za przyjaciółkę. 
Oderwałem wzrok od oczu dziewczyny i zerknąłem w okno. Lekko pruszył śnieg. Ale czego spodziewać się po pogodzie kiedy jest 10 grudnia ?
Kochałem zimę, a najbardziej w niej - święta. To był jedyny czas w moim życiu kiedy spotykałem rodzeństwo. Jaxona i Jazzy.
Strasznie ich kocham. Od roku nie mam z nimi kontaktu. Mama zaprasza mnie do domu tylko na święta.
Jestem świadomy tego, że robi to z litości. Wyprowadziłem się z domu kiedy miałem 17 lat, czyli jakieś 4 lata temu. Od tamtej pory mieszkam z Ryanem, Chazem, Khalil'em. Do pewnego momentu mieszkałam z nami też Kendall, ale cóż... Sprawy się pokomplikowały.
- Nina ... - szepnąłem kiedy dziewczyna wstała z łóżka.
- Zaakceptowałam cię. Całego, Justin. Nie tylko część. Całego ciebie. I koniec. Po prostu nie wtajemniczaj mnie w to do końca. Mów mi tylko to, co muszę wiedzieć.
- Ja... Nie sądziłem... - wyjąkałem wstając i podszedłem do dziewczyny.
- Już wiesz jak to odbieram. Więc teraz ty zaakceptuj mój światopogląd. 
**
Nina
Drogi Pamiętniku,
Justin jest w gangu, sprzedaje narkotyki i kogoś zabił.
Czemu mnie to do niego nie zniechęca ?
Lubię go.
Naprawdę lubię.
Piszę ten pamiętnik od wypadku.
Odkąd jestem nieszczęśliwa, ale teraz ciągle się uśmiecham. Może powinnam przestać tu pisać? Mam Caroline. 
Ona zawsze mnie wysłucha. 
Nie potrzebuje już zeszytu, który nie doradzi, nie pomoże....
To koniec. Od teraz Nina Dobrev znowu będzie królową szkoły, cheerleaderką, najłdniejszą dziewczyną. Wracam na szczyt.
**
- Ta. - powiedziała Caroline podnosząc wieszak, na którym wisiała biała sukienka do kolan, bez ramiączek, przepasana w pasie. 
- Biała ? U nas na wigilię nikt nie zakłada białych ubrań.- powiedziałam patrząc na inne sukienki. - Może ta ? - pokazałam dziewczynie taką samą sukienkę, tyle że w kolorze bladoróżowym. 
- Okej. - wzruszyła ramionami. - Ale co za różnica ? Między tą, a białą?
- Mówię ci. Nie zakładamy białych ubrań, bo biały jest zarezerwowany dla choinki. Z resztą do tej mam lakier. Ten sam kolor. Biorę. I jeszcze czarne buty. 
- Zakryte koturny ?
- A widziałaś takie ? - podniosłam jedną brew.
- Tam. - pokazała palcem miejsce, w którym leżały buty.
- Ooo tak. - mruknęłam wyciągając rękę po mój rozmiar. - Zmierzę. 
Założyłam buty na nogi i kawałek się w nich przeszłam. Zdjęłam je z i chwyciłam wcześniej wybraną sukienkę i szybkim krokiem ruszyłam do przebieralni. 
**
- Dziękuję i zapraszam ponownie. - uśmiechnęła się do mnie kasjerka.
- Do widzenia.- powiedziałyśmy równo z Caroline.
- Gdzie teraz ? Do Maka na kurczka ? - zachichotała Caroline kiedy wyszłyśmy ze sklepu.
- Widziałaś wczoraj program o jedzeniu w McD ? Mówili, że to jedzenie jest podgrzewane milion razy. Pokazywali co w tym jest. Nigdy więcej tam nie zjem. - wzdrygnęłam się. 
- KFC ? - podniosła jedną brew.
- To samo. - wzruszyłam ramionami.
- Ugh... Narzekasz. 
- Jak jesteś głodna to wychodzi z ciebie gremlin. - pokazałam jej język.
- Pizza? 
- Nawet wiem gdzie. - teoretycznie uśmiechnęłam się kiedy pomyślałam o kelnerce imieniem Kendall w tej pizzeri.
**
Pojechałam z Caroline do miejsca, w którym pracuje Kendall. Usiadłyśmy w tym samym miejscu. Nie traciłam czasu i od razu wybrałam pizzę.
- Tą. - pokazałam dziewczynie w menu. - Jest najlepsza. - posłałam jej delikatny uśmiech.
- Okej. Po prostu chcę już zjeść. - uśmiechnęła się szeroko.
- Co podać ? - zapytała dziewczyna kiedy podeszła do stolika. BANG ! Dostałam co chciałam!. - Nina ? - popatrzyła na mnie pytająco.
- Dużą dziewietnastkę. 2 pepsi. Ammm... - urwałam. - Możesz się ze mną spotkać dzisiaj po pracy ? Mam ważną sprawę.
- Nie sądzę. Pomogłam ci. Nie posłuchałaś co zrobić. Teraz się męcz. - prychnęła
- Proszę, Kendall. To dla mnie bardzo ważne.
- Niech ci będzie. Kończę o trzeciej. - warknęła.
- Czwarta? W parku ?
- Będę. - popatrzyła przelotnie na Caroline i odeszła. 
**
- Kto to był? - szepnęła Car kiedy uspokoiła się i przestała gadać do siebie słowa, których nie rozumiałam.
- Nie ważne. - machnęłam na nią ręką. 
- Wydawało sie ważne! W co ty się wplątałaś?! Narkotyki! To napewno to! Jak możesz?! - krzyknęła tak, że aż kilka osób na nas popatrzyło.
- Nie! - kiedy to powiedziałam odwróciło się kilka następnych.
- To o co chodzi ? - warknęła i wzrokiem odstraszała gapiów. 
- Powiem ci po spotkaniu z nią. - odwróciłam od niej wzrok.
- Nie odpuszczę. - mruknęła.
- Wiem, ale już widze naszą pizzę.