poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 5

Cześć ! Jak zleciałay święta ? Sylwester ? Nowy Rok ? :) Mi świetnie, ale niestety nie miałam czasu napisać rozdziału. przeprasza za to serdecznie. Dzisiaj dopiero wróciłam i od razu siadłam do komputera. Więc udało mi się coś napisać i dodać stronę Nowy rozdział ?. Będę tam pisała kiedy pojawi się nowy rodział zaraz po dodaniu innego, czyli kiedy dodam rozdział np. 5 w zakłądce napiszę kiedy pojawi się 6 :) Jeśli chcecie żeby pomimo możliwości sprawdzenia powiadamiania Was o nowych rozdziałach proszę pisać do mnie e-maila lub na ask'u bez anonima :) ( E-mail i Ask podane w zakładce "Kontakt" )
+ Dziękuję bardzo osobom, które komentowały wcześniejsze posty. Nie jest Was dużo, ale kilka to jednak zawsze coś :)
Justin
Wydałem się. Patrzyłem w nie przytomne oczy dziewczyny. Byłem ciekawy co teraz o mnie myślała. Że jestem potworem? Tak. Pewnie tak.
Z dnia na dzień coraz bardziej ją lubiłem. Ona uważa mnie za przyjaciela, tak jak ja uważam ją za przyjaciółkę. 
Oderwałem wzrok od oczu dziewczyny i zerknąłem w okno. Lekko pruszył śnieg. Ale czego spodziewać się po pogodzie kiedy jest 10 grudnia ?
Kochałem zimę, a najbardziej w niej - święta. To był jedyny czas w moim życiu kiedy spotykałem rodzeństwo. Jaxona i Jazzy.
Strasznie ich kocham. Od roku nie mam z nimi kontaktu. Mama zaprasza mnie do domu tylko na święta.
Jestem świadomy tego, że robi to z litości. Wyprowadziłem się z domu kiedy miałem 17 lat, czyli jakieś 4 lata temu. Od tamtej pory mieszkam z Ryanem, Chazem, Khalil'em. Do pewnego momentu mieszkałam z nami też Kendall, ale cóż... Sprawy się pokomplikowały.
- Nina ... - szepnąłem kiedy dziewczyna wstała z łóżka.
- Zaakceptowałam cię. Całego, Justin. Nie tylko część. Całego ciebie. I koniec. Po prostu nie wtajemniczaj mnie w to do końca. Mów mi tylko to, co muszę wiedzieć.
- Ja... Nie sądziłem... - wyjąkałem wstając i podszedłem do dziewczyny.
- Już wiesz jak to odbieram. Więc teraz ty zaakceptuj mój światopogląd. 
**
Nina
Drogi Pamiętniku,
Justin jest w gangu, sprzedaje narkotyki i kogoś zabił.
Czemu mnie to do niego nie zniechęca ?
Lubię go.
Naprawdę lubię.
Piszę ten pamiętnik od wypadku.
Odkąd jestem nieszczęśliwa, ale teraz ciągle się uśmiecham. Może powinnam przestać tu pisać? Mam Caroline. 
Ona zawsze mnie wysłucha. 
Nie potrzebuje już zeszytu, który nie doradzi, nie pomoże....
To koniec. Od teraz Nina Dobrev znowu będzie królową szkoły, cheerleaderką, najłdniejszą dziewczyną. Wracam na szczyt.
**
- Ta. - powiedziała Caroline podnosząc wieszak, na którym wisiała biała sukienka do kolan, bez ramiączek, przepasana w pasie. 
- Biała ? U nas na wigilię nikt nie zakłada białych ubrań.- powiedziałam patrząc na inne sukienki. - Może ta ? - pokazałam dziewczynie taką samą sukienkę, tyle że w kolorze bladoróżowym. 
- Okej. - wzruszyła ramionami. - Ale co za różnica ? Między tą, a białą?
- Mówię ci. Nie zakładamy białych ubrań, bo biały jest zarezerwowany dla choinki. Z resztą do tej mam lakier. Ten sam kolor. Biorę. I jeszcze czarne buty. 
- Zakryte koturny ?
- A widziałaś takie ? - podniosłam jedną brew.
- Tam. - pokazała palcem miejsce, w którym leżały buty.
- Ooo tak. - mruknęłam wyciągając rękę po mój rozmiar. - Zmierzę. 
Założyłam buty na nogi i kawałek się w nich przeszłam. Zdjęłam je z i chwyciłam wcześniej wybraną sukienkę i szybkim krokiem ruszyłam do przebieralni. 
**
- Dziękuję i zapraszam ponownie. - uśmiechnęła się do mnie kasjerka.
- Do widzenia.- powiedziałyśmy równo z Caroline.
- Gdzie teraz ? Do Maka na kurczka ? - zachichotała Caroline kiedy wyszłyśmy ze sklepu.
- Widziałaś wczoraj program o jedzeniu w McD ? Mówili, że to jedzenie jest podgrzewane milion razy. Pokazywali co w tym jest. Nigdy więcej tam nie zjem. - wzdrygnęłam się. 
- KFC ? - podniosła jedną brew.
- To samo. - wzruszyłam ramionami.
- Ugh... Narzekasz. 
- Jak jesteś głodna to wychodzi z ciebie gremlin. - pokazałam jej język.
- Pizza? 
- Nawet wiem gdzie. - teoretycznie uśmiechnęłam się kiedy pomyślałam o kelnerce imieniem Kendall w tej pizzeri.
**
Pojechałam z Caroline do miejsca, w którym pracuje Kendall. Usiadłyśmy w tym samym miejscu. Nie traciłam czasu i od razu wybrałam pizzę.
- Tą. - pokazałam dziewczynie w menu. - Jest najlepsza. - posłałam jej delikatny uśmiech.
- Okej. Po prostu chcę już zjeść. - uśmiechnęła się szeroko.
- Co podać ? - zapytała dziewczyna kiedy podeszła do stolika. BANG ! Dostałam co chciałam!. - Nina ? - popatrzyła na mnie pytająco.
- Dużą dziewietnastkę. 2 pepsi. Ammm... - urwałam. - Możesz się ze mną spotkać dzisiaj po pracy ? Mam ważną sprawę.
- Nie sądzę. Pomogłam ci. Nie posłuchałaś co zrobić. Teraz się męcz. - prychnęła
- Proszę, Kendall. To dla mnie bardzo ważne.
- Niech ci będzie. Kończę o trzeciej. - warknęła.
- Czwarta? W parku ?
- Będę. - popatrzyła przelotnie na Caroline i odeszła. 
**
- Kto to był? - szepnęła Car kiedy uspokoiła się i przestała gadać do siebie słowa, których nie rozumiałam.
- Nie ważne. - machnęłam na nią ręką. 
- Wydawało sie ważne! W co ty się wplątałaś?! Narkotyki! To napewno to! Jak możesz?! - krzyknęła tak, że aż kilka osób na nas popatrzyło.
- Nie! - kiedy to powiedziałam odwróciło się kilka następnych.
- To o co chodzi ? - warknęła i wzrokiem odstraszała gapiów. 
- Powiem ci po spotkaniu z nią. - odwróciłam od niej wzrok.
- Nie odpuszczę. - mruknęła.
- Wiem, ale już widze naszą pizzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz